Strony

niedziela, 23 czerwca 2013

Coraz więcej rzeczy rozumiem, coraz trudniej mi to wyrazić w słowach.

Typowe, jakże nudne i monotonne niedzielne popołudnie.
Popijam sobie kawkę, która dziś wyjątkowo dobrze mi wyszła i po raz setny oglądam stare zdjęcia, a wspomnienia tak łatwo wracają...
Chyba na zbyt wiele liczyłam, zbyt wiele sobie obiecywałam. Teraz nadszedł moment gdy trzeba się poddac, odpuścic po przegranej walce.
Jestem sobą, zawsze byłam. Ale dochodzę do wniosku, że nie podoba mi sie we mnie wszystko. Zmieniam się, nie ze względu dla innych, nie dla innych, ale dla siebie. I będę jak powietrze. I powoli odejdę w zapomnienie. Nie zauważycie nawet, że mnie nie ma...
Odchodzę, bo nigdy nie prosiłeś, bym została.
 Tak mi ciężko z tym wszystkim co dzieje sie dookoła, z tym wszystkim co dzieje się we mnie...
 Egzaminy, średnia...Nie jestem zadowolona, bo wiem, że było mnie stac na więcej.
Cieszę się jedynie z tego powodu, że już po wszystkim. Że jeszcze tylko w piątek do szkoły i koniec.
Rozstanie po dziesięciu wspólnie spędzonych razem latach...

3 komentarze:

  1. Ja miałam tak samo... nie chciałam się rozstawać z moją klasą. Płakałam przez całą akademię. :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie lubię swojej klasy więc rozstanie mnie nie boli :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja gdy rok temu rozstawałam się ze swoją klasą z gim. na początku wcale nie żałowałam, bo ich wcale nie lubiłam. A teraz to trochę boli, bo byliśmy zgrana klasą i niektórzy byli warci pamięci...

    OdpowiedzUsuń