Mazury 2012- podsumowanie wycieczki.

Hej, jak tam u was ? Ja w piątek o godzinie 21 bylam już w domu. To była najlepsza wycieczka na jakiej byłam, na prawde. Ci ludzie, to miejsce i mimo tej okropnej pogody było fantastycznie! Nasze małżeńskie łóżka, kąpanie się na ciszy, zasłanianie okien kocami, żeby panie nie widziały, że nie śpimy, śpiewanie jakiś disco polowych piosenek o 4 nad ranem i mogłabym wyliczać w nieskończoność. Nawety panie okazały sie bardzo bardzo okej. Kto by pomyślał, że nasza pani od matematyki będzie dzwonić z nami do ludzi ze szkoły i wkręcać ich, że np dzowni z radia, a pozostałe panie będą pękać ze śmiechu. My oczywiście również poszliśmy do pokoi z bolącymi brzuchami. Jeśli śmiech to zdrowie, to ogłaszam, że jesteśmy nieśmiertelni. Na statku by nie zamarznąć tańczyły z nami kankana,a gdy dojechaliśy na miejsce, gdzie mieliśmy pokoje, panie zwołały całą gromade i wymyślaliśmy różne zabawy. Ja latałam oczywiście z aparatem kolegi, a w między czasie malowałam włosy, więc dołączyłam do nich pod koniec, gdy tańczyli makarene na zmianę z kaczuszkami. Było tego tak dużo, że nie wiem juz co pisać, a więc do napisania : )
W rogu macie tym razem trochę mojej amatorszczyzny : )